Nadeszły upragnione wakacje. Wolne od szkoły i przedszkola, mniej organizowanych zajęć dodatkowych, więcej czasu na podwórku i więcej luzu. Ach czekają dzieci na te dwa upragnione miesiące! Czekają też rodzice, bo to czas urlopów, wyjazdów i nowego planowania domowej egzystencji. Jest czas na czytanie książek, na wycieczkę rowerową, wspólne zabawy, planowany od miesięcy tydzień nad morzem albo w weekend górach. Dziwnym trafem doba staje się jakby dłuższa, dni piękniejsze, obowiązków jakby mniej, za to więcej chęci. Idealny czas na szlifowanie języków, rozwijanie zainteresowań i nadrobienie zaległości z całego „minionego” roku. Ot czas idealny..
Jest początek lipca, a ja odebrałam już kilka telefonów z pytaniem o zajęcia logopedyczne na okres wakacji. Jedno czy dwoje z dzieci chodziło do mnie na zajęcia w przedszkolu, ale to w wakacje nie jest czynne więc chcieliby skorzystać z zajęć w gabinecie przez te kilka tygodni wolnego. Z innym dzieckiem widuję się w miarę regularnie, ale w wakacje rodzice chcieliby zwiększyć ilość godzin na 2x w tygodniu, bo mają więcej czasu i możliwości. Pozostali to głównie „nowinki” , ale i tutaj opcji jest kilka:
– dostali wcześniej sygnał od nauczyciela, a na koniec przedszkola pisemną opinię, że dziecku potrzebny jest logopeda więc szukają kogoś w trybie pilnym
– chodzili wcześniej na terapię z ramach NFZ, ale w wakacje nie jest ona kontynuowana więc chcą przyjść prywatnie, a później wrócić do bezpłatnych zajęć w poradni
– we wrześniu przedszkolak rozpoczyna naukę w szkole i trzeba już na poważnie zająć się zdiagnozowaną rok czy dwa lata temu wadą wymowy
– dziecko chodzi już na zajęcia do logopedy, a że rodzic nadal nie ma czasu ćwiczyć w domu, efekty dotychczasowej terapii są niewielkie to chce zapisać malca w wakacje na dodatkowe spotkania żeby braki „podgonić”.
Nie oceniam powodów. Nie wchodzę w szczegóły. Tłumaczę, rozmawiam, podaję moim zdaniem logiczne i konkretne argumenty, odradzam tego typu podejście nastawione na szybkie efekty i najczęściej po prostu odmawiam jedynie „wakacyjnych” zajęć w gabinecie dla dobra dziecka i własnego spokojnego sumienia.
Rodzicu, terapeuto, nauczycielu logopedii nie nadrobisz w wakacje.
I jedna czy dwie dodatkowe godziny zajęć z logopedą niewiele zmienią jeśli nie zmieni się Twoje podejście. Jeśli to nie będzie nic więcej poza dodatkowym punktem dnia w grafiku.
Terapia logopedyczna to proces. To szereg działań, mechanizmów, zachowań, stopniowo zachodzących zmian i niezliczona ilość powtórzeń, by wszystko mogło złożyć się w jedną całość i prawidłowo zadziałać. Nie da się tego przyspieszyć, wcisnąć guzik, podkręcić śrubkę i w magiczny sposób naprawić oczekując natychmiastowego efektu, bo na ten zwyczajnie potrzeba czasu. Tak samo jak rzeka potrzebuje czasu, by od źródła dopłynąć do morza tak terapia logopedyczna wymaga systematycznej i bardzo często długotrwałej pracy i współpracy z logopedą, rodzicem oraz dzieckiem.

Wakacje to nie jest najlepszy czas na nadrabianie zaległości, na szybkie załatwienie problemu z wadą wymowy, na pracę w ostatniej chwili przed szkołą, na kilka dodatkowych spotkań i terapię jeśli przez pozostałą część roku niewiele się w tym kierunku robi. Na sukces i efekty trzeba pracować nieprzerwanie: w gabinecie, w domu, w przedszkolu, u dziadków, na urlopie, każdego dnia w codziennym życiu – trzeba nieustannie działać.
W kilka tygodni może nie udać się zniwelować nawyków utrwalanych przez lata. W trakcie kilku spotkań może być trudno znaleźć i zlikwidować przyczynę nieprawidłowości. W tak krótkim czasie trwała zmiana sposobu pracy narządów mowy i nauka prawidłowych funkcji jest niemal niemożliwa. Pracując w tak dużym stresie, pod presją czasu, z poczuciem że musisz ćwiczyć, że musisz się nauczyć, że musisz zdążyć, że nie masz czasu może być mocno demotywujące zarówno dla dziecka jak i dla rodzica.
Dlatego jeśli dzieje się coś niepokojącego, jeśli w rozwoju mowy zauważysz jakieś nieprawidłowości, dostaniesz zalecenia z przedszkola czy szkoły nie czekaj do wakacji – logopedzi zapraszają na terapię przez cały rok !