O kartach do gry wiem wiele, bo sporo z nich przewinęło się przez moje zajęcia z większym bądź mniejszym entuzjazmem dzieciaków. Mam karty Piotrusia, karty obrazkowe, karty wyrazowe, karty na zasadach memo, karty do kategoryzacji i najzwyklejsze karty do gry.
Kiedy odezwała się do mnie Pani Ula z Wydawnictwa Neurony proponując, bym przyjrzała się jej autorskim kartom do gry byłam nastawiona dość sceptycznie. Kolejne karty, kolejne pudełko na moją półkę, kolejna gra powielająca znane mi już schematy. Jednak po chwili rozmowy Pani Ula zaintrygowała mnie swoim profesjonalizmem i nietuzinkowym podejściem do tematu na tyle mocno, iż zdecydowałam się sprawdzić w praktyce cóż takiego niezwykłego kryje się w kartach TAKI SAM!
Nieco informacji technicznych: na stronie młodego bądź co bądź wydawnictwa dostępne są aktualnie karty dla głosek szeregu szumiącego [sz ż/rz cz dż] oraz głoski [r], ale to z pewnością nie ostatni projekt więc śledźcie ich uważnie. W każdym opakowaniu znajdziemy trzy zdublowane talie (po 10 kart w talii), co daje nam łącznie aż 60 kart do ćwiczeń i zabaw oraz instrukcję. Karty są na tyle poręczne, że bez problemu zmieszczą się np. do torebki.
Co takiego absolutnie mnie w nich zachwyciło? Nieszablonowość, zdecydowanie nie są to typowe karty do gry, które po kilku minutach odłożymy na półkę. Obrazki, a właściwie kolorowe szkice jakby malowane przed momentem „na kolanie” mają w sobie jednocześnie ogrom szczegółów oraz detali dobrze skomponowanych i współgrających ze sobą, a z drugiej strony są bardzo delikatne, wyraziste i nieprzesadzone. Widać, że zostały stworzone przez logopedę – praktyka. Chociażby dlatego, iż poza podpisaniem każdej karty pod względem ćwiczonej głoski, talie są zróżnicowane kolorystycznie co znacznie ułatwia i przyspiesza ich porządkowanie.
Gra – poza ćwiczeniem artykulacji – rozwijać ma percepcję wzrokową, ponieważ każda z kart różni się od siebie jakimś elementem (z głoską szeregu szumiącego bądź 'r’ ), a naszym zadaniem będzie ową różnicę dostrzec i nazwać. Muszę przyznać, że sama miałam niemałe wyzwanie i świetną zabawę przyglądając się rysunkom i próbując bez podpowiedzi znaleźć kolejne elementy układanki, a uwierzcie mi to wcale nie było łatwe.
Dzieciaki karty bardzo polubiły, ja zresztą też, bo wymagają one podczas pracy maksymalnej koncentracji, ciszy i skupienia, a co najważniejsze nie są nudne. Kiedy wydaje Ci się, że właśnie znalazłeś odpowiednią kartę nagle dostrzegasz kolejny niepasujący element i zabawa zaczyna się od początku.
Kolejność nie jest tutaj bez znaczenia, bowiem talia układa się w szereg rosnący lub malejący, a z każdą kartą przybywa/ubywa nam szczegółów. Mamy więc dodatkowo świetne ćwiczenie spostrzegania wzrokowego i myślenia, gdy np. zabierzemy jedną kartę z szeregu.
Możemy też w losowo wybranych kartach doszukiwać się różnic oraz podobieństw, możemy zadawać przeciwnikowi pytania, by odgadnąć jaką kartę ukrył, możemy sami opisywać kartę, którą mamy przed oczami, a w nieco trudniejszej wersji opisywać ją tak, by nie używać bezpośrednio nazw konkretnych elementów. Słowem ile pomysłów tyle możliwości, albo odwrotnie 😉
Dla mnie bomba! i już nie mogę się doczekać, aż powstaną nowe zestawy.
A po więcej informacji odsyłam Was na stronę www.wydawnictwoneurony.pl
Przeczytane? Fantastycznie! Dziękuję za poświęcony czas
Zapraszam Cię także na mojego FB: www.fb.com/LoogoMOWA
oraz Instagram: www.instagram.com/loogomowa
DO ZOBACZENIA <3