Ile kosztuje terapia logopedyczna?


Niejednokrotnie spotkałam się z opinią, iż logopedia to dobry i bardzo dochodowy biznes. Nie będę jednak poruszać tutaj tematów finansowych z perspektywy własnego gabinetu, ale z perspektywy rodzica. Rodzica, który po pierwsze płaci za zajęcia, po drugie płaci za dodatkowe badania czy konsultacje, a po trzecie płaci za pomoce i materiały do terapii „niezbędne”.

Wyposażenie gabinetu logopedycznego to nie lada wyzwanie, chciałoby się kupić i mieć w swoich zbiorach wszystko co w terapii potrzebne, dla każdego zaburzenia, każdej ćwiczonej głoski, dla dzieci w różnym wieku i z różnymi zainteresowaniami. Przynajmniej tak myślałam na początku swojej logopedycznej drogi, że muszę mieć „wszystko”. Z czasem nabierając doświadczenia, a przede wszystkim praktyki nauczyłam się, że często wystarczy kartka papieru, kredki, kilka zupełnie nielogopedycznych przedmiotów i otwarta na dziecko głowa, by każde zajęcia były niepowtarzalne i pełne zabawy.
Oczywiście mam w swoich zbiorach sporo (no dobra dużo, bardzo dużo) pomocy mniej bądź bardziej specjalistycznych, ale za każdym razem dość rozsądnie podchodzę do tego typu zakupów, rozważam w jakich przypadkach mogę wykorzystać daną rzecz i stawiam na materiały jak najbardziej uniwersalne. I co najważniejsze – w gabinecie jedną pomoc mogę wykorzystać wielokrotnie, do różnych celów i różnych dzieci. Rodzic konkretnego dziecka używa jednej konkretnej pomocy tylko dla niego, a dziecko spragnione nowych, różnorodnych wrażeń, z upływem czasu oraz nabytych umiejętności szybko się tym znudzi i będzie oczekiwało czegoś nowego.

Zdarzyło mi się usłyszeć, że ktoś nie będzie ćwiczył z dzieckiem w domu, bądź co gorsza całkowicie rezygnuje lub wcale nie będzie podejmował terapii dziecka ze względu na koszta, bo przecież – poza płaceniem za zajęcia (które powiedzmy sobie szczerze do najtańszych nie należą) – trzeba kupić tak dużo drogich materiałów, książek i pomocy. Drogi Rodzicu ogłaszam wszem i wobec:

Aby prowadzić efektywną terapię dziecka nie potrzebujesz właściwie żadnych dodatkowych materiałów, poza tymi które każdy z nas znajdzie we własnym domu.

Dziecko najszybciej i najlepiej uczy się poprzez działanie. Poprzez mniej lub bardziej samodzielne używanie przedmiotów z najbliższego otoczenia, rzeczy których używa każdego dnia rodzic, opiekun w przedszkolu i ono samo.  Dziecko chce tego wszystkiego doświadczać, być blisko realnego życia. Dlaczego więc zamiast sprytnie wykorzystać to co mamy w domu i wokół nas decydujemy się na zakup specjalistycznych pomocy? bo rodzicowi często wydaje się, że to co opisane jako specjalistyczne, przeznaczone do konkretnej terapii jest lepsze i da szybszy efekt, że wykorzystując gotowe materiały lepiej przeprowadzi ćwiczenia. Niekoniecznie.

To, co logopeda (czy każdy inny specjalista) ćwiczy z dzieckiem w czasie cotygodniowych zajęć i jak wykorzystuje pomoce czy inne materiały, powinno być wskazówką do pracy w domu, powinno jedynie wytyczyć tory, by wcielić zajęcia stolikowe w życie. Nawet najlepiej prowadzona terapia nie da efektów jeśli nie będziemy ćwiczyć z dzieckiem w domu. Ćwiczyć tak, by dziecko mogło działać, a im bardziej praktyczne i bliskie dziecku będą to działania tym trwalej zapadną w pamięć. Im mniej nauki samej w sobie, a więcej zabawy i czasu spędzonego wspólnie tym więcej korzyści dla rozwoju dziecka.

Rynek książek, gier, materiałów, zabawek, kart pracy jest obecnie tak ogromny, że ciężko nadążyć za pojawiającymi się wciąż nowinkami, a tym bardziej na bieżąco uzupełniać „zasoby”. Nie nadążam za tym ja – logopeda, więc w żadnym wypadku nie wymagam by nadążał za tym rodzic. Nie wymagam, a wręcz przeciwnie – nie zachęcam nawet by śledzić i kupować wszystko co można wykorzystać w terapii. Oczywiście są pomoce, książki czy gry, które polecam rodzicom zachęcając do ich zakupu i wiem, że będą dobrze wykorzystane, że posłużą dziecku, że z ich pomocą terapia będzie przebiegać sprawniej. Czasem pożyczam rodzicom własne materiały, czasem coś kseruje, ale najczęściej zachęcam, by ćwiczyć na tym co dostępne jest w domu.

Czego więc tak naprawdę potrzebujemy, by kontynuować terapię poza gabinetem? Niczego szczególnego! Zamiast segregować obrazki z gotowej gry, można po obiedzie pozwolić dziecku powrzucać sztućce do odpowiednich pojemniczków w zmywarce czy przegródek w szufladzie. Zamiast układać kolejną parę kartoników warto zachęcić dziecko, by przed wyjściem z domu znalazło w półce takie same skarpety lub buty dla siebie, mamy i taty. A przy okazji sprzątania zabawek pobawić się nimi w chowanego ćwicząc gramatykę albo memory doskonaląc pamięć.  Każdy znajdzie w domu nakrętki po skoku lub za grosze kupi paczkę słomek – z których z łatwością zrobimy ćwiczenia sekwencji, szeregów, naśladowania wzorów itp. Inspiracje są wszędzie, a ja gwarantuję, że nawet najlepiej rekomendowana, najpiękniej wykonana i najdroższa pomoc logopedyczna kupiona w specjalistycznym sklepie nie zastąpi wspólnie spędzonego czasu, zabawy oraz zainteresowania jakie możemy okazać dziecku.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart
Scroll to Top