Frenotomia. I co dalej?


Wędzidełko języka jest jednym z moich ulubionych tematów logopedycznych, mówię o nim często, widzę ten problem jeszcze częściej i nadal wyraźnie dostrzegam, że budzi wiele wątpliwości zwłaszcza jeśli logopeda sugeruje, że trzeba je przeciąć. I tutaj najczęściej zaczyna się zabawa, bo nawet jeśli rodzic zdecyduje się na zabieg, a lekarz podejmuje się jego wykonania – problem dziwnym sposobem nie znika sam jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (w postaci nożyczek chirurgicznych albo lasera).

Najlepszą opcją, z największą korzyścią dla dziecka jest przecięcie wędzidełka u noworodka bądź na wczesnym etapie rozwoju. Nie stwarzamy wówczas okazji do kształtowania i utrwalania nieprawidłowych nawyków, nie tylko artykulacyjnych, ale też czynnościowych w postaci ssania, połykania, oddychania. Jak mawia profesor Pluta-Wojciechowska w ocenie przebiegu funkcji biologicznych istotne jest nie tylko to, że dziecko je i oddycha, ale także to JAK je i JAK oddycha. Idąc krok dalej decydując się na przecięcie wędzidełka u niemowlaka nie zwiększamy ryzyka, ale w jakimś stopniu zapobiegamy rozwojowi wad zgryzu, nabytych nieprawidłowości w budowie jamy ustnej czy innym problemom ortodontycznym.
Z noworodkiem łatwo się też ćwiczy – bo nasza ingerencja przed i po zabiegu powinna stawiać jedynie na delikatne masaże, przyzwyczajenie dziecka do dotyku i efektywne karmienie. Sprawny język ćwiczy się sam 🙂 Dziecko prawidłowo ssie, później zaczyna gryźć i żuć, prawidłowo połyka, kształtuje się więc właściwa pozycja spoczynkowa – bo ma fizycznie taką możliwość, a my oszczędzamy sobie i maluchowi późniejszych problemów.

A co w przypadku dzieci starszych, które z braku wskazań, nieświadomości rodzica bądź innych powodów nie były poddane zabiegowi? Przede wszystkim ocena wędzidełka języka musi uwzględniać jego budowę, ruchomość oraz funkcjonalność – a takiej oceny dokona specjalista – najpewniej logopeda. Typów wędzidełek, poziomów jego skrócenia i kompensacji jakie jesteśmy w stanie stworzyć jest multum, logopeda ma wiedzę fonetyczną i fonologiczną, zna procesy i warunki tworzenia głosek, budowę jamy ustnej, a co za tym idzie dostrzeże i określi przyczynę wady artykulacyjnej.
Niejednokrotnie spotkałam się z opinią, że chirurg, stomatolog czy laryngolog nie wykonają zabiegu, bo nie widzą ku temu wskazań, bo ich zdaniem wędzidełko nie jest skrócone. Baa zdarzało mi się takie opinie słyszeć od logopedów, którzy konsultowali dziecko przed albo po wizycie u mnie. No i mamy dwie różne opinie, dwóch różnych osób. Rodzic w takiej sytuacji najczęściej posłucha lekarza, wierząc że ma on w tym temacie większe kompetencje, większe doświadczenie i większą wiedzę, a to niestety czasem błędne myślenie.

Przechodząc do meritum jeśli na diagnozę logopedyczną trafia dziecko, u którego logopeda stwierdza skrócenie wędzidełka języka i sugeruje wykonanie frenotomii (czyli przecięcia) warto przeanalizować wskazania, porozmawiać o powodach, wątpliwościach, zapytać o plan działania przed i po i spokojnie zastanowić się nad wykonaniem zabiegu. Pamiętajmy, że sprawny język to nie tylko artykulacja – to także szkielet dla naszego podniebienia oraz łuków zębowych, to nieodzowny element oddychania torem nosowym, to właściwa pozycja spoczynkowa oraz dorosły typ połykania, to także postawa ciała i praca całego organizmu.

Sam zabieg? Hmm, widziałam na własne oczy 🙂 widziałam też niejeden język przed, widziałam tuż po, a z opisu moich terapeutycznych dzieci wynika jasno, iż cięcie nie boli, bo wcześniej dostaje się do buzi żel smakowy, który działa jak znieczulenie, a sam moment przecięcia trwa kilkanaście sekund. Zabieg wykonuje się metodą tradycyjną czyli nożyczkami chirurgicznymi (nie skalpelem, jak przeczytałam niedawno na którymś z forum) bądź laserem. Najczęściej jeśli nie ma żadnych komplikacji nie ma konieczności wykonywania zbiegu w czasie narkozy, nie zakłada się też szwów, nie dostaje leków, antybiotyków ani szczególnych zaleceń, ale o tym opowie Wam już lekarz, bo to on podejmuje decyzje o formie i przebiegu całej wizyty w gabinecie.
Efekty po zabiegu widać gołym okiem, jeśli – no właśnie – jeśli dziecko jest do zabiegu odpowiednio przygotowane.

Dlatego staram się ćwiczyć z dzieckiem także PRZED przecięciem, żeby przygotować język do intensywnej pracy, przyzwyczaić do dotyku, masażu, używania szpatułki, wibratora czy rękawiczek. Przyzwyczajam do tego dziecko i rodzica. Pokazuję jak należy usprawnić buzię na tyle na ile to możliwe, jak popracować nad pionizacją (nawet jeśli skrócenie jest znaczne), a przede wszystkim staram się zwiększyć świadomość i odczuwanie ruchów języka, bo to będzie nam na kolejnym etapie pracy bardzo potrzebne. Nie wyobrażam sobie wypuścić z gabinetu rodzica z informacją „wędzidełko skrócone, kwalifikuje się po przecięcia, proszę wrócić po zabiegu” ! Co to to nie! bo albo rodzic wykonuje zabieg, nie ćwiczy i nie wraca myśląc, że przecięcie rozwiązało problem albo wraca po kilku miesiącach, ze zrostem i całą zabawę musimy zaczynać od nowa.

Pomyślcie sami, jeśli dziecko jeszcze przez zabiegiem potrafi wykonywać celowe ruchy języka, ćwiczy unoszenia samodzielnie bądź z patyczkiem, usprawnia ruchomość warg, próbuje język pionizować, ćwiczy pozycję spoczynkową to jest duże prawdopodobieństwo, że będzie w stanie te same ruchy wykonać później. Nawet jeśli nie do końca jest to możliwe tu i teraz mamy bardzo dobre przygotowanie do intensywnych ćwiczeń po zabiegu, bo dziecko i rodzic wie co ma robić – a przecięcie daje możliwość wykorzystania tej wiedzy w praktyce często zupełnie nieświadomie.

Po zabiegu ćwiczyć można właściwie od razu, jeszcze zanim miejsce przecięcia będzie całkowicie wygojone. Oczywiście podczas masażu czy stymulacji manualnej trzeba być bardzo delikatnym, ale ćwiczenia kinezjologii są jak najbardziej wskazane i konieczne, by odpowiednio rozciągnąć oraz pobudzić do pracy tkanki języka. To ważne żeby ćwiczyć systematycznie i sumiennie przez pierwsze kilkanaście dni po zabiegu, w przeciwnym razie może dojść do zrostu wędzidełka bądź powstania blizny, a cały zabieg nie przyniesie oczekiwanych efektów i trzeba go będzie powtarzać.
Może zdarzyć się też tak, że wędzidełko było skrócone tak mocno iż przecięcie mimo ćwiczeń trzeba będzie za jakiś czas wykonać ponownie, a efekt końcowy i tak nie będzie w pełni satysfakcjonujący, ale to rzadkie przypadki uwarunkowane indywidualną budową jamy ustnej. Trzeba do tematu podejść bardzo indywidualnie, nie ma złotej recepty ani złotego środka – patrzymy na język przez pryzmat całego ciała i funkcji jakie chcemy uzyskać i w taki też sposób planujemy działanie.

Udostępnij znajomym

2 komentarze

  1. Bardzo ciekawy blog, rzeczowy i wyważony. Od dzisiaj zaglądam regularnie i subsbskrybuje kanał RSS. Pozdrowienia 🙂

  2. Córka miała wczoraj zabieg przecięcia wędzidełka. Niestety nie współpracuje jeśli chodzi o ćwiczenia. Nie chce za nami powtarzać, ćwiczyć tego języka. Każda próba masażu miejsca cięcia jest dosłownie na siłę. Nie wiem co będzie, bardzo się martwię, że powstanie zrost przez to, że nic nam się nie udaje.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*